Zwykły czwartek- wolny dzień. Za oknem deszcz, pogoda nie zachęca do spacerów. Bynajmniej nie zamierzałam cały dzień tkwić w domu. Regina Brett napisała "Wychodź z domu. Cuda tylko czekają na odkrycie". Wychodzę, cudów się nie spodziewam. Idę raczej pogapić się, poszperać w księgarni, zobaczyć jak leniwie płynie czas na ulicach Starówki.

Niespodzianka! Długa przepełniona spacerującymi turystami. Kupują parasole od nastolatków, którzy noszą ich całe naręcza w ten deszczowy dzień. Nikt się nie spieszy, parasole zgrabnie się wymijają. Ja jednak szukam ciszy, skręcam w boczną uliczkę. Szeroko otwarte drzwi- lawendowe wnętrze przyciąga wzrok. Kilka zdań wymienionych z właścicielką i siedzę ku swojemu zaskoczeniu na fotelu w gabinecie kosmetycznym. Hmmm miała być księgarnia. Po godzinie wychodzę, przez otwarte drzwi obserwowałam jak ludzie cieszą się chwilą na tarasie sąsiadującej restauracji niespiesznie popijają kawę. Deszcz spokojnie wybijał rytm na rozpostartych nad nimi parasolach.

Za rogiem kolejne otwarte drzwi- słoneczny wystrój, przy stolikach cichy szmer rozmów w języku niemieckim. Właściciel podaje mi koc i wskazuje ostatni wolny stolik. Za chwilę otrzymuję zamówienie- tarta z warzywami i oliwkami i deser. Zdjęcia najpierw, potem pierwsze kęsy. Właściciel podaje kolejne dania z ciepłym gestem gościnności. Okazuje się, że pochodzi z Ukrainy.

Taki codzienny Gdańsk...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

superbabki